Z filmu wieje pustką. Kiedy nie ma się pomysłu na ciekawą fabułę, wrzuca się co parę minut sceny nagości i seksu okraszone rynsztokowym językiem, mając nadzieję, że ktoś zauważy jeszcze jakieś drugie, głębsze dno.
Głębsze, a właściwie głębokie dno, to jest właśnie cały ten film.

Ni porno, ni dramat egzystencjalny.
Ni pies, ni wydra :P

Francuskie kino byłoby dużo ciekawsze, gdyby reżyserzy bez pomysłu na ciekawą fabułę wrzucali "co parę minut sceny nagości i seksu okraszone rynsztokowym językiem". Q te sceny wyszły na dobre. Bez nich mielibyśmy film, który mógłby się bić w Cannes o główne nagrody z produkcjami Maurice Pialat'a i Bruno Dumont'a.

Abdul zachęciłeś mnie! :)

"Wstyd" ???????????? To film o uzależnieniu jak każdy inny film o jakimkolwiek uzależnienieniu nie patetyzujący <<wzbudzeniem kontrowersji>>> Patrz "My dzieci z dworca zoo", lookaj "Requiem For A Dream", albo "Trainspoting" tez mógłbym powiedzieć ze wzbudzają kontrowersje, ale jak chcesz prawdziwie się zrzygać to obejrzyj "SRPSKI FILM" to jest jak to zazwałoś (bo nie wiem czyś kobieta czy nie) "Najłatwiejszy sposób na wzbudzenie kontrowersji " ;) P.S - Wstyd pokazuje bardzo dobrze mechanizmy działania uzależnienia i relacje rodzinne , ale do tego potrzeba refleksji a nie tylko patrzenia na gołe dupy.

Zgadzam się, "Wstyd" niesie ze sobą konkretny przekaz, do tego traktuje nie tylko o uzależnieniu, ale i o problemach w relacjach rodzinnych (możliwe, że o nieprzepracowanych traumach), niemożności rozmawiania ze sobą itd.