wlaśnie żałowałam, ze nie zekranizowano jego 'czarnej lini' ale teraz chyba sadze ze jednak dobrze, bo bym sie zawiodla, zburzyliby tylko moja wizje

Ja też wlasnie.

a "Purpurowe rzeki" to niby porażka filmowa?

nie, ale nie da się nie powiedzieć, że niemogło powstać coś bardziej dopracowanego. I o ile jego książki uwielbiam, to jest jeden wielki wyjątek, który, jak uważam, jest totalną klapą - kamienny krąg.

Całkowicie Cię popieram. Książki Grange'a są rewelacyjne, ale ich adaptacje słabe.

Też cenię kunszt Grange'a, ale nie uważam żeby ,,Purpurowe rzeki'' były słabą ekranizacją. Co prawda, do książki się nie umywa, ale już chyba do tego przywykliśmy.

heh przeczytałem tylko jedną książkę tego pana, która nie została zresztą zekranizowana. Ale .. masz rację :) oglądałem wczoraj Imperium wilków. I z jednej strony film był całkiem spoko, no ale czyja to zasługa?:) Grange'a i jego historii. I tak sobie wtedy pomyślałem, jak dobra musiała być ta książka, jak wiele fajnych, nieoczekiwanych zwrotów akcji musiało w niej być, i jak fajnie by się taką książkę czytało. I właśnie na podstawie tego wyobrażenia o książce, myślę sobie, że film jest tak naprawdę przeciętny, że twórcy mając taką historię zrobili naprawdę niedużo, ale to i tak im wystarczyło aby nakręcić przyzwoity film. Przyzwoity, czyli taki do obejrzenia. A o tym jak bardzo się starali, świadczy zakończenie, które jest takie jakby konduktor w pociągu miał do mnie dojść i powiedzieć "koniec trasy, wypierdalać!". Takie to.. "mamy zajebisty materiał na film, i jest tak zajebisty, że nie zrobimy przy nim nic, a i tak wyjdzie z tego coś".